MOJE DWIE GŁOWY
Recenzja książki "Moje dwie głowy" Maja Friedrich wyd. Sowa Sp. Z o.o. Warszawa 2013
"Moje dwie głowy" to książka ukazująca mechanizmy rządzące związkami z partnerami stosującymi przemoc psychiczną.
Jest opowieścią o własnych doświadczeniach autorki w takiej relacji,
pomysłem na to jak można z niej wyjść, a także uwieńczeniem prowadzonego przez autorkę bloga o tej samej nazwie.
O wrażeniach na temat książki rozmawiają Mateusz Kolaszkiewicz i Milena Kwasek.
PIERWSZE (I OSTATNIE) WRAŻENIE
MATEUSZ:
Nie jestem w stanie tego ukryć. Książka jest niesamowita. Czyta się ją błyskawicznie (chociaż warto byłoby się powstrzymać i porcjować należycie). Dla mnie jej mocą jest przede wszystkim UNAOCZNIENIE.
Nie mamy tutaj do czynienia z suchym, teoretycznym wywodem na temat mechanizmów wchodzenia i trwania w relacji opartej na przemocy psychicznej - książka ta oferuje zdecydowanie więcej. Ani przez moment,
czytając, nie miałem tego "intelektualnego odruchu wymiotnego", który zdarza się przy czytaniu literatury fachowej. Nie musiałem zatrzymywać się na jednej myśli, aby do mnie w pełni dotarła, zanim
przeskoczę w drugą. Po prostu chłonąłem. "Moje dwie głowy" są żywym strumieniem świadomości ofiary walczącej (i przecież wygranej), świadectwem i poradnikiem w jednym. Autorka podaje wiele konkretnych
informacji, błyszczy trafnymi metaforami i przede wszystkim opowiada osobistą historię.
MILENA:
Bardzo spodobała mi się odpowiedź na pytanie: "Dlaczego Maja postanowiła napisać książkę"? Z prostego powodu: wiedza na temat szkodliwości jednostek socjopatycznych powinna być nagłaśniania.
Warto podkreślać, że takie osoby są zagrożeniem nie tylko dla swoich partnerów, ale także dla całego otaczającego je środowiska. Ktoś musi o tym mówić, a najlepiej, gdy głos zabiera osoba,
która może dzielić się własnym doświadczeniem, osoba, która jak wspomina Maja, żyła z socjopatą* 24/7, przez długi okres czasu.
Dla osób posiadających niewielką wiedzę o przemocy emocjonalnej książka będzie wielką niespodzianką. Czasem z wrażenia można wybałuszać oczy i otwierać usta, czasem nie można pojąć opisywanych
sytuacji i przykładów zachowań psychofaga*. Nie da się jednak obok tych treści przejść obojętnie, nie da się o tym nie myśleć.
Książka jest bardzo osobistą opowieścią autorki o tym, co było dla niej bardzo trudne. Czuć to na każdej stronie, z której bije szczerość. To sprawia, że czytelnik czuje się jak partner w rozmowie,
w której poza tym, co ciężkie, pada też odniesienie do fachowej literatury czy motywów psychofażych* w sztuce. Im więcej wiedzy, tym lepiej.
MATEUSZ:
Z drugiej strony, momentami odnosiłem wrażenie chaosu, a na końcu doświadczyłem uczucia ogłuszenia, jak gdyby mnie ktoś porządnie uderzył w głowę (ciekawe w którą?). Na ile jest to wada książki?
Na ile zaleta? Carl Gustav Jung* porównuje proces terapeutyczno-analityczny do procesu przemian w średniowiecznej alchemii*. Pierwszym etapem jest tak zwane nigredo - chaos i nieuporządkowanie.
To właśnie czułem czytając ostatnie zdanie "Moich dwóch głów". To ciekawe, bo świadectwo (i stan wewnętrzny) autorki kończy podrozdział "Samoorganizujący się chaos", czyli "to, co się dzieje po
wyjściu z pasożytniczego związku". Można w nim natrafić na myśl, która szczególnie utkwiła mi w głowie: "Po co wymyślono jogging? Do uzmysłowienia sobie, że wszystkie procesy w życiu są możliwe
do wyćwiczenia właśnie w ten sposób - wysiłkiem, a nagrodą są kolejne pułapy wytrzymałościowe". Ostatecznym uwieńczeniem książki jest mini-poradnik: "Punkt pierwszej pomocy po przemocy", tak jakby
Maja Friedrich (pseudonim autorki) wyczuła, co z czytelnikiem mogło się przed chwilą stać.
JAKA GŁOWA, TAKA MOWA
MILENA:
Dwie głowy, to tak jak dwa kapelusze de Bono*, które każą człowiekowi zupełnie inaczej myśleć. Jedna, to ta racjonalna, kierująca się zasadami, druga - emocjonalna, odpowiedzialna za uczucia.
Maja stara się tłumaczyć jak dochodzi do tego, że osoba przestaje się bronić, że głowa emocjonalna okazuje się tą dominującą.
MATEUSZ:
Też tak to odbieram i nie wiem, czy można było wpaść na lepszą metaforę w odniesieniu do tego tematu. Myślę, że autorka rozumie swoje doświadczenie właśnie jako dialog dwóch głów -
emocjonalnej oraz racjonalnej . Czytelnik od razu wchodzi w tę grę - raz dając się porwać obrazom i wywołanym przez nie uczuciom, by zaraz włączyć w sobie rozumienie i analizę.
I tak w kółko. To w pewien sposób uświadamia, jak można się poczuć w związku z psychofagiem (toksycznym partnerem) - tak trochę "w kółko". Z tym wyjątkiem, że autorka nie obiecuje
nam najpierw dozgonnej miłości, a potem nas zdradza i okłamuje. Wręcz przeciwnie: od początku ostrzega, że nie będzie łatwo, by zaraz zapewnić, że naprawdę warto się nie poddawać
i "uciekać do przodu". Za to sama treść książki cyklicznie ukazuje "wzloty i upadki" - obietnice i oszustwa, wyznania i manipulacje psychofaga, przez co bardzo szybko nasze głowy
utożsamiają się z głowami Mai Friedrich. Ironią jest, że człowiekowi naturalnie chce się żyć w jakimś rytmie, czyli "w kółko". I być może dlatego tak trudno jest wyjść ze związku
z psychofagiem - emocjonalnym pasożytem. Czym ja się żywiłem czytając tę książkę? Jedna moja głowa chyba czystym świadectwem, a druga wnioskami i radami z niego płynącymi.
Co zrobiła dodatkowo autorka? Bardzo często oba rodzaje pożywek mieszała w jedną. Jak to odbieram? Jako zespalanie się głów w jedno, jako dialog z samym sobą i integrację psychiczną.
A TO NIE JEST DLA BAB TYLKO?
MATEUSZ:
Książka ta ma swoje ramy, które od początku autorka zakreśla i się ich trzyma: opowiada o związku z psychofagiem mężczyzną, bo to jest coś, co zna najlepiej.
Opowiada o tym, jak to działa i jak można z tego uciec. Dlatego najbardziej z niej skorzystają kobiety, które czują, że w ich związku coś jest nie tak. Mai nie
interesują motywy psychofagów - bo to prowadziłoby tylko do zagmatwania jasności przekazu. Autorka nie ma ochoty zastanawiać się, co powoduje mężczyzną, który ją
(i nie tylko ją) emocjonalnie wykańczał przez lata. Książka ta nie ma na celu ratowania i uświadamiania psychofagów (a to zresztą dość jałowa praca), tylko ich ofiar.
Książka ta ma pokazać, że można sobie z psychofagiem poradzić. Poza tym, w dyskusji na temat książki, ktoś mógłby chcieć poruszyć problem kto tu tak na prawdę jest winny,
a kogo można usprawiedliwić (co zapowiada niekończące się debaty, w których zazwyczaj brakuje tej "racjonalnej" głowy). Ja sam, jako mężczyzna, nie potrzebuję takiej dyskusji,
a na pewno nie w tej książce. To, co jest w niej zawarte mi wystarcza w zupełności, choćby wskazanie cech, które czynią ludzi szczególnie podatnymi na wpływ psychofagów (np. poczucie winy i obowiązku).
Z drugiej strony, mam niedosyt informacji na temat kobiecych psychofagów, ale jak wspomniałem wcześniej - nie taka była umowa, by o tym tutaj i teraz pisać. Zresztą, sama autorka w wywiadzie z
Małgorzatą Osipczuk wspomina, że psychofag nie ma płci i każdy mężczyzna znajdzie zapewne w "Moich dwóch głowach" coś dla siebie. Myślę, że temat mężczyzn-ofiar i kobiet-oprawców i tak wypłynie,
a to, co ja mogłem wynieść z tej książki dla siebie, to opis uniwersalnych mechanizmów uzależniania od siebie drugiej osoby i cech, które mogą czynić mnie podatnym na manipulacje i przemoc psychiczną.
Myślę, że nie-psychofag też zagrywa czasem "nie fair" i w stylu psychopatycznym - warto sobie z tego czasem zdać sprawę, by nie ranić innych. Jednocześnie, jest to świetny poradnik, jak wyjść z
kryzysu po zakończeniu związku, po prostu (a takowe zdarzają się każdemu z nas). Wspomniany już "Punkt pierwszej pomocy po przemocy" zawiera jak dla mnie uniwersalne rady, np.:
"Wyrzuć wszystko, co ma z nim związek. Bez przytulania i wąchania jego ulubionego swetra, bez przyglądania się zdjęciom i analizowania "Jak to byliście wtedy szczęśliwi", spal symbolicznie jego zdjęcie paszportowe.
Taka wschodnioeuropejska odmiana voodoo jeszcze nikomu nie zaszkodziła."
Poza tym mam wrażenie, że cała historia Mai (włącznie z bardzo ważnym aspektem podjęcia terapii) to świetny przykład dla wszystkich, którym ciężko stanąć na nogi po rozstaniu się z partnerem.
MILENA:
Zdecydowanie nie jest to książka tylko dla bab, choć śmiem twierdzić, że babie będzie łatwiej ją zrozumieć. Nie zmienia to jednak faktu, że czytając książkę, miałam wrażenie, że jest to lektura
idealna dla każdego. Będzie doskonałym wsparciem dla szukających pomocy (czy choćby zrozumienia sytuacji i siebie) kobiet doświadczających przemocy, dla psychiatrów i psychologów chcących się
dokształcać i szukających wiedzy "u źródła" czy studentów psychologii, dla których taka lektura, jako dodatek do teoretycznej wiedzy, byłaby czymś rewelacyjnym. Dla każdego, gdyż każdy ma w swoim
życiu szansę natknąć się na psychofaga. Na doświadczeniu Mai możemy uczyć się wszyscy.
MATEUSZ:
To może jeszcze jedno pytanie, które mogłoby zawisnąć w powietrzu podczas dyskusji na temat tej książki: czy autorka demonizuje mężczyzn? Nawet, jeśli byłoby to prawdą - po tym, co przeżyła, ma do tego prawo.
MILENA:
Nie, nie jest to prawdą. Jeśli już mówimy tu o demonizowaniu, to nie mężczyzn w ogóle, ale tego jednego. Psychofaga.
TAJEMNICA SUKCESU
MATEUSZ:
Co sprawia, że "Moje dwie głowy" czyta się tak dobrze? Ukazanie procesu przemiany autorki? Metafory i trafne porównania do zjawisk kulturowych? Mocne podstawy teoretyczne? Na pewno tak,
ale ja stawiam na coś innego - poczucie humoru. Dystans i samoświadomość, umiejętność spojrzenia na wszystko z perspektywy "do góry nogami", z perspektywy "przeżyłam to i wiem, co z tego mam,
a czego nie mam". To nie jest msza żałobna, tylko głęboka lekcja życiowa w pobliskim barze z przyjaciółmi lub na "domówce". Gorąco polecam.
MILENA:
W moim odczuciu wartość książki i jej łatwość w odbiorze kryje się przede wszystkim w języku. Czasem mam wrażenie, że we wszystkim co mówimy do ludzi, chodzi przede wszystkim o język i emocje.
Inaczej brakuje błysku i to nie zadziała. Maja to opanowała do perfekcji. Zdania są mocne, działające na wyobraźnię. Czasem mam wrażenie, że mądrze "bawi się" słowem sprawiając, że coś, co ciężko
sobie wyobrazić, pojawia się przed naszymi oczami. Odbiór z pewnością ułatwia także powtarzanie i podsumowywanie treści. Choćbyśmy bardzo nie chcieli, to jej słowa i tak do nas docierają. Całość
wzbogacona jest przykładami, a nawet więcej: sama autorka jest przykładem. Przykładem, tego, że tak się dzieje i tego, że można sobie z tym poradzić.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
*Carl Gustaw Jung - Carl Gustav Jung (ur. 26 lipca 1875 w Kesswil w Szwajcarii, zm. 6 czerwca 1961 w Zurychu) - szwajcarski psychiatra i psycholog. Był twórcą psychologii głębi, na bazie której
stworzył własną koncepcję nazywaną psychologią analityczną (stanowiącą częściową krytykę psychoanalizy). Wprowadził pojęcia nieświadomości zbiorowej, synchroniczności oraz archetypu, które odegrały
także wielką rolę w naukach o kulturze.
*socjopata - Socjopatia (inaczej osobowość antyspołeczna) - zaburzenie osobowości, przejawiające się nierespektowaniem podstawowych norm etycznych oraz wzorców zachowań w społeczeństwie,
uwidaczniające się w wyraźnym braku przystosowania do życia w społeczeństwie. Socjopaci mimo normalnego (lub nawet większego) poziomu inteligencji nie potrafią podporządkować się zasadom współżycia społecznego.
*psychofag - (psyche - dusza, fag - pasożyt), emocjonalny pasożyt, pożeracz duszy; Zbiorcze określenie dla wszystkich typów zaburzeń osobowości, które w efekcie swoich działań doprowadzają
partnerów (dzieci, współpracowników) do rozstroju nerwowego, problemów psychicznych, degradacji społecznej. Umownie można do tej sztucznie stworzonej kategorii zaliczyć następujące zaburzenia
osobowości: psychopata, socjopata, narcyz, mizogin, borderline, seksoholik, czyli wszystkie te typy zaburzeń osobowości, z którymi długotrwałe obcowanie (bez względu na charakterystykę objawów
i zachowań każdego z nich z osobna), wywołuje negatywne skutki psychofizyczne u osób pozostających z nimi w dowolnej relacji, a przeważnie przez psychofaga wykorzystywanych emocjonalnie, finansowo bądź społecznie.
*psychofaży - przymiotnik utworzony na określenie psychofaga
*kapelusze de Bono, Metoda Sześciu Kapeluszy - metoda została stworzona przez Edwarda De Bono. Idea sześciu kapeluszy pozwala na twórcze podejście do rozwiązywania problemów, wskazuje
sześć różnych stron, z jakich można dany problem postrzegać. Czerwony kapelusz odpowiada za myślenie emocjonalne, przeczucia, wrażenia, intuicje. Biały to obiektywizm, trzymanie się faktów
i liczb. Czarny - myślenie pesymistyczne, negatywne, ostrzegające przed zagrożeniami. Żółty - postawa pozytywna, optymistyczna, radosna. Zielony - myślenie pomysłowe, urodzajne, pełne nowych
możliwości. Niebieski - to beztroski, chłonny obserwator sytuacji mający na celu kontrolę toku myślenia oraz pilnowanie dyscypliny.
Autorzy recenzji: Mateusz Kolaszkiewicz, Milena Kwasek
|
|
|