Dlaczego tak mało osób wierzy, że może zmienić swoje naznaczone koszmarem przemocy życie?
Każdy z nas wchodząc w tzw. dorosłe życie wierzy, że będzie ono długie i szczęśliwe.
Stan świadomości zwany zakochaniem silnie wzmacnia w nas poczucie wyjątkowości i wiarę w to, że razem z naszym partnerem możemy przenosić góry.
Niestety proza życia, odmienność charakterów, czy tez zwykły, ślepy los sprawiają, iż narastające miedzy nami konflikty nabierają dramatycznego charakteru doprowadzając w końcu do rozstania w cierpieniu i poczuciu osamotnienia.
Takie rozstanie jest jakby naturalną koleją rzeczy, jak naturalna jest radość wiosny i melancholia jesieni.
Jednak są ludzie, którzy z niezrozumiałych dla innych powodów nie potrafią bądź nie chcą się rozstać i tkwią w tych toksycznych związkach niszcząc siebie wzajemnie zmierzają ku tragedii.
Wyjaśnienie przyczyn takiego ich postępowania jest trudne i niejednoznaczne. Zależy ono bowiem od indywidualnych doświadczeń życiowych każdego człowieka, jego wrażliwości oraz skomplikowanych relacji ze światem począwszy od chwili jego narodzin.
W toksycznym związku zawsze będziemy odczuwać niezadowolenie ze swojego życia, a narastająca frustracja wyzwoli w nas agresję.
Agresja ta może być skierowana przeciwko samemu sobie skutkując coraz niższą samooceną, doprowadzając do depresji. Często jednak jest skierowana przeciwko drugiej osobie i wtedy mamy do czynienia z PRZEMOCĄ.
Właśnie o tej przemocy chciałabym napisać słów kilka...
Większości ludzi OFIARA PRZEMOCY kojarzy się z OFIARĄ LOSU !
Nic bardziej błędnego.
Znam wiele kobiet, które mają silną osobowość, są inteligentne, bystre i mają wiele do zaoferowania światu, a jednak stawały się ofiarami przemocy i długo nie mogły wyjść ze swojego obłędnego koła udręki oraz zależności od drugiej, najczęściej bardzo bliskiej im osoby.
Problem w tym, że nie tyle osobowość i inteligencja układa nasze relacje z bliską nam osoba, ile nasza wrażliwość. Jeśli jest ona połączona z empatią i subtelnością w okazywaniu uczuć, to partner o dominującej osobowości, mający przy tym zaniżone poczucie własnej wartości, będzie zawsze wykorzystywał tę naszą wrażliwość przeciwko nam.
Przemocy dopuszczają się osoby źle radzące sobie ze swoją emocjonalnością, osoby nie rozpoznające właściwie swoich potrzeb i powinności.
Przemoc występuje nie tylko wtedy, kiedy mąż maltretuje żonę.
Przemoc, to również niekompetentny urzędnik mający przyjemność w poniżaniu petenta, nadużywający w tym celu swojego stanowiska.
Często właśnie ta "urzędnicza przemoc" ( zwana wiktymizacją wtórną ) sprawia, że osoby poszkodowane - będące ofiarami przemocy - czują się osamotnione i zagubione w walce o swoje prawo do spokojnego, wolnego od przemocy życia.
Nierzadko rezygnują z dalszego prowadzenia ich sprawy zarówno na etapie zbierania dowodów i formułowania aktu oskarżenia, jak i później, gdy sprawa jest już w sądzie.
Szorstkość, spotykana niekompetencja i tragi-komiczna wręcz podejrzliwość z jaką policja przesłuchuje w toku postępowania przygotowawczego poszkodowanych oraz świadków przemocy ( a potem sędzia już na rozprawie sądowej ) powoduje, że czują się oni jak obiekt drwin, mało znaczący przedmiot, a nie podmiot w prowadzonej sprawie.
Również sposób i ton formułowanych pytań mających ustalić fakty pozostawia wiele do życzenia.
Prokuratorzy będący oskarżycielami publicznymi są pasywni, zdarza się nawet, że nie są dostatecznie albo wcale zorientowani w prowadzonej aktualnie sprawie, w niczym też nie przypominają prokuratorów występujących w cieszącym się dużą oglądalnością programie tv pt. "Sędzia Anna Maria Wesołowska" .
To samo dotyczy sędziów, którzy na sali sądowej nierzadko dają upust swoim prywatnym frustracjom, kompleksom i wykazują zwykły brak kultury osobistej.
Wiele do życzenia pozostawiają biegli sądowi. Mam tu na myśli zwłaszcza psychologów. Sprawiają wrażenie jakby ich opinia biegłego sądowego była oparta wyłącznie na suchych statystykach i opracowaniach naukowych zdradzając brak wnikliwości i doświadczenia w pracy klinicznej z pacjentami. Sporządzają opinie nieadekwatne do osoby i zdarzeń, w których ta osoba uczestniczyła.
Standardem jest, że kobieta lecząca się w poradni zdrowia psychicznego postrzegana jest jako osoba nie do końca wiarygodna.
A przecież psychiatra to taki sam lekarz jak każdy inny i mając nerwicę, czy zaburzenia snu lub łaknienia nie znaczy wcale, że jesteśmy chorzy psychicznie, tak jak idąc do laryngologa z bólem ucha nie znaczy, że jesteśmy głusi.
Wszystkie wyżej opisane ułomności aparatu ścigania i wymiaru sprawiedliwości sprawiają, że nikła cześć osób naprawdę poszkodowanych i potrzebujących pomocy ma odwagę ujawnić się ze swoim problemem, przyznać się do faktu, iz JEST OFIARĄ PRZEMOCY.
|