Wrocław - niedziela 24 listopada 2024 - 08:33

 Wydarzenia
 Artykuły
 Organizatorzy
 Foto galeria
 Archiwum
 Linki

Czy historia musi się powtarzać? Przemiana ofiary w sprawcę


Każdy z nas styka się z przemocą. To, czy dotyka nas osobiście i jak radzimy sobie z tym trudnym doświadczeniem, może wpłynąć na dalszy kształt naszego życia.
Jeśli w rodzinie przemoc jest obecna na porządku dziennym, istnieje realne zagrożenie, że aktualna ofiara zostanie sprawca, gdy dorośnie, lub już nim jest w stosunku do słabszych od siebie. Człowiek uczy się poprzez przykład. To, że po latach dowiaduje się, się, że kat postępował źle, że to było przestępstwo, pomaga tylko w pewnym stopniu. Niestety pewne schematy zachowań są już wpisane na stałe w obraz świata. Okres kształtowania osobowości dziecka przypadł akurat na czas, kiedy było ono ofiarą przemocy.
Start w dorosłe życie człowieka, który przez część lub całość swojego dzieciństwa i młodości był bity, poniżany, obrażany przez osoby mu bliskie, jest bardzo trudny. Jednak i z takim bagażem można iść przez życie w satysfakcjonujący sposób, ale warto popracować nad sobą, aby droga ta była łatwiejsza i przyjemniejsza.

Kim jestem?
Osoba, która doświadczyła przemocy, ma niewielką wiarę we własne siły. Ma też wbite (czasem dosłownie) do głowy, że zasługuje na kary, bo jest zła, leniwa, brudas, puszczalska, za mało taka a za dużo owaka, nie taka, jak trzeba itp. Czyli taka, jaka jest, jest nie do zaakceptowania. Zostało jej przekazane, że sama z siebie nie jest w porządku. Często też wie, że gdy starała się być inna, lepsza, starała się sprzątać, mówić prawdę, być grzeczna, robić to, co każą i próbowała zgadywać, jak zadowolić kata - i tak była bita. Wniosek nasuwał się sam:
Niczego nie robię dobrze, niezależnie od starań. Po prostu jestem złą osobą, zasługuję na złe traktowanie, nie liczę się, nie mam prawa istnieć. Kolejną rzeczą, która wynika z takiego traktowania, jest przekonanie o własnym braku wpływu na rzeczywistość:
czegokolwiek nie zrobię i tak mój los jest w rękach sprawcy przemocy. To nie zależy ode mnie, kiedy zostanę zbity, zwymyślany. To sprawca przemocy decyduje o moim życiu, samopoczuciu, lęku i radości. Nie mam za wiele do powiedzenia w swojej sprawie. Nie jestem ważną osobą.

Uczucia osoby, która przeszła przez to, są często pogmatwane i sprzeczne. Nie ma w tym nic dziwnego, próby poznawczego radzenia sobie z taką przykrą rzeczywistością wymagają naprawdę wielu wysiłków.

Co dalej?
Gdy doświadczający przemocy dorasta, wreszcie ma coś do powiedzenia na swój temat. Często łączy się to z wyprowadzką z domu rodzinnego. Przetrwał koszmar i wreszcie może się od niego uwolnić, opuszcza "kata". Często chce zapomnieć o tym, co się działo, nigdy już do tego nie wracać. Czy to jest możliwe?

Mój niechciany bagaż
Czy warto się zastanawiać nad trudną przeszłością? Rodzice czy partner, którzy bili i bezlitośnie karali, robili źle. Nie zawsze w złej intencji. To wymagałoby próby zrozumienia, co się stało z ich życiem, że tak nas traktowali. Mogłoby ułatwić wybaczenie. Ale przede wszystkim zastanawianie się nad tym wymagałoby myślenia o tym, co chcemy zapomnieć. Wracania do tego, co było, a co wolelibyśmy, aby nigdy się nie zdarzyło. To trudne i dlatego "rozpakowanie" naszego bagażu z przeszłości odkładamy na bliżej nieokreślone "potem". Staramy się odsunąć tę ciężką, niewygodną walizkę z kłopotliwą zawartością nogą pod stół, aby nie przeszkadzała i nie zasłaniała widoku. Niestety, jak z taką walizką, ciągle albo my się o nią obijamy, albo ktoś się o nią potyka i nijak nie możemy się jej pozbyć. Sposobem na taką upiorną walizkę jest jedynie rozpakowanie jej w dobrym towarzystwie i próba poukładania jej zawartości w innych miejscach. Czyli próba przyjrzenia się temu, co się kiedyś działo, jak to na nas wpłynęło i co z tego dalej dla nas wynika. Spojrzenie na to, co zapakowaliśmy do tej walizki jako np. 14-latkowie, z pozycji osoby dojrzalszej, umiejącej się już bronić, może wiele zmienić.

Czasem zdarza się też, że bita w dzieciństwie osoba dochodzi do wniosku: "mnie rodzice bili i wyrosłem na ludzi, widocznie jest to właściwa metoda wychowawcza". NIE. Bicie nie jest ani właściwe, ani nie jest metodą wychowawczą. Bicie jest przemocą. Ale osoba, która tego doświadczała, stara się w jakiś sposób uporządkować swoje doświadczenia, usunąć tzw. dysonans poznawczy:
"przecież ojciec lał mnie pasem i mówił, że to dla mojego dobra"
"dostałem dlatego ,że jestem niegrzeczny"
"rodzice wiedzą, co robią"
wniosek? "pewnie mieli rację i postępowali właściwie"
Dla dziecka rodzice są osobami wyznaczającymi zasady w świecie.
Trudno jest mu przyznać, nawet już jako dorosłej osobie, że rodzice postąpili niewłaściwie i że zostało skrzywdzone. Próbuje usprawiedliwiać ich postępowanie, starając się zapomnieć o lęku i bólu, przeżytych w dzieciństwie. Nie da się całkowicie zamrozić tych uczuć i wspomnień, wyskakują one jak diabeł z pudełka w nieoczekiwany sposób.

Ja? Nigdy!
Wiele osób przysięga sobie lub innym, że nigdy nie będzie powtarzać zachowań swoich rodziców czy opiekunów. Obiecują, że nie będą bić ani poniżać swoich dzieci czy partnera w związku. To piękne przyrzeczenia i jest to pierwszy oraz najważniejszy krok do zmiany swego życia. Pierwszy, bo tych kroków jest co najmniej kilka.
Samo postanowienie, nawet bardzo silne, może nie załatwić sprawy do końca. Bo co będzie, jeśli przy dziecku jednak nie dam rady się powstrzymać i dam mu klapsa, gdy wybiegnie na ruchliwą ulicę. Chciałem dobrze, miałem nie bić, a uderzyłem. Czy jestem jak mój ojciec? I co dalej robić?
Warto przeanalizować swój system wartości i przekonań. Gdy ktoś był bity, często myśli o sobie źle, nisko ocenia swoje możliwości wpływu na rzeczywistość. W takiej sytuacji może starać się siłą uzyskać kontrolę nad biegiem wydarzeń, bo takie metody zna. Często dzieje się to bezwiednie i dopiero po dłuższym czasie osoba ta orientuje się, że powiela schemat sprawcy.
Przytomność umysłu i częste zastanawianie się nad sobą także są dobrym pomysłem. Jednym z problemów osób, które wyrosły w środowisku pełnym przemocy jest "wewnętrzny sprawca", który źle traktuje sam siebie. Czasem osoba taka kopiuje schemat przemocy doznawanej kiedyś, ale tym razem robi to sama na sobie: nie pozwala sobie na przyjemności, surowo krytykuje się za nawet niewielkie potknięcia, myśli o sobie źle. Czasem nawet krzywdzi się fizycznie, nie szanuje swojego ciała i traktuje je przedmiotowo, nie dba o siebie.

Doznane krzywdy są ciężkim bagażem, ale można iść z nim przez życie świadomie, wtedy staje się on lżejszy. Każdy z nas doświadczył w życiu jakiejś formy przemocy i te trudne, niszczące doświadczenia możemy przekształcić w swoją twórczą siłę, zamiast powtarzać krzywdzenie. Nie jest to łatwa droga, ale na pewno pomaga w budowaniu lepszego życia.

Paulina Chocholska,
psycholog, psychoterapeuta
(źródło: www.psychotekst.pl)



<< powrót


          Copyright © 2007 kampaniaprzemoc.pl