Dlaczego nie odchodzą?
Anna Katarzyna Miłoszewska
Psycholożka
Prowadzi wrocławski oddział
Fundacji Centrum Praw Kobiet
Najbardziej nurtującą sprawą dla zewnętrznego, niezależnego obserwatora związku, w którym mężczyzna znęca się nad kobietą, jest pytanie: dlaczego ona nie odchodzi? Jak można znosić takie upokorzenia ? (" ja bym nigdy na to się nie zgodziła"), Zaczynamy podejrzewać, że z tą kobietą jest coś nie tak. Bywa, że ironizujemy: "ona go tak kocha", tym bardziej dystansując się od tego problemu.
Może się wydawać, że kobieta pozostająca w związku z krzywdzącym ją mężczyzną, podejmuje decyzję o tym, że nie chce go opuścić. Niesłusznie. Ona zazwyczaj ma ogromny kłopot z podjęciem jakiejkolwiek decyzji.
W 1975 r. Seligman opisał zjawisko wyuczonej bezradności. Pierwsze badania przeprowadzono na psach, którym aplikowano niemożliwe do uniknięcia szoki elektryczne. Początkowo zwierzęta szukały sposobu obrony przed bólem, próbowały go uniknąć. Po pewnym czasie stawały się bezradne i leżały zrezygnowane. A kiedy miały już możliwość uniknięcia szoku, bo drzwi klatki zostały otwarte, nie robiły nic narażając się na dalsze cierpienie.
Jeden z podstawowych objawów występujących u osób doświadczających przemocy to poddanie się, zaprzestanie działania, które wynika z przekonania, że cokolwiek się zrobi nie będzie miało żadnego znaczenia. Kobiety doświadczające przemocy na początku podejmowały różne działania mające zmienić ich sytuację. Dopiero, gdy nabrały przekonania o ich nieskuteczności, powstawało w nich poczucie bezradności. Osoba krzywdzona uczy się bezradności, gdy spostrzega, że nie ma związku między jej zachowaniem, a atakami agresji ze strony oprawcy.
Wyuczona bezradność to nie jedyny efekt doświadczania przemocy w związku. Dla pełnego zrozumienia motywów postępowania krzywdzonych kobiet konieczne jest poznanie, co wiąże je z ich oprawcami, jakim podlegają manipulacjom i jakie są ich skutki psychiczne. Wybitna znawczyni tematu Judith Herman twierdzi: "Żadna relacja nie jest równie intensywna jak patologiczna więź z prześladowcą."
W powszechnym przekonaniu przemoc w rodzinie to kolejne akty agresji, powodowane momentami utraty panowania sprawcy nad sobą. A to opisuje tylko niewielką część tego bardzo złożonego zjawiska. Przemoc w rodzinie to nie są tylko powtarzające się epizody agresji. To znacznie więcej. To proces złożony i zazwyczaj długotrwały. Sprawca przemocy domowej chce osiągnąć władzę nad partnerką, dominować nad nią, podporządkować ją sobie i kontrolować. Dochodzi do tego powoli, najpierw uwodząc swoją ofiarę, potem stopniowo coraz bardziej ją od siebie uzależniając. Po co? Władza niewątpliwie daje poczucie mocy, znaczenia i siły.
Jacy są sprawcy przemocy?
Sprawcy przemocy domowej działają zazwyczaj w bardzo podobny sposób. Lenore Walker w pracy pt. "Kobieta maltretowana" stwierdza, że choć stosowane przez poszczególnych sprawców techniki przymusu "są specyficzne dla poszczególnych jednostek, to jednak cechuje je przy tym znaczne podobieństwo".
Najbardziej uderzającą cechą sprawców przemocy domowej jest pozorna normalność. To często osoby, które dbają o swój pozytywny wizerunek w oczach otoczenia. Czasami z dużą umiejętnością manipulowania innymi uchodzą za czarujących, przemiłych i porządnych. Rzadko popadają w konflikt z prawem.
Istnieje wiele badań, które miałyby określić, jaki rodzaj zaburzeń psychicznych powoduje występowanie zachowań przemocowych u sprawcy, np.: zaburzenia osobowości, zmiany organiczne, uzależnienia, zaburzenia nastroju. Okazuje się jednak, że takie diagnozy wyjaśniają zjawisko przemocy domowej w niewielkiej części, a także nie wszyscy cierpiący z powodu tych problemów stosują przemoc wobec najbliższych. Przekonanie, że przemocy wobec żon dopuszczają się mężczyźni uzależnieni lub chorzy psychicznie w pewien sposób usprawiedliwia sprawców, bo są ofiarami choroby lub nałogu, a więc nie ponoszą pełnej odpowiedzialności za swoje czyny.
Najbardziej przekonującym wyjaśnieniem tak szerokiego rozpowszechnienia zjawiska przemocy wobec kobiet są uwarunkowania kulturowe. Przyzwolenie na stosowanie przemocy w związku. Kultura patriarchalna przyznała mężczyźnie władzę nad kobietą, dała mu prawo do nadzorowania i karania jej. Mąż kieruje życiem żony, podejmuje dotyczące jej decyzje.
Niewiasta, czyli ktoś, "kto nie wie" była przedstawiana jako istota słaba, niemądra, kierująca się namiętnościami, niebędąca w stanie odpowiadać za siebie. Dopiero poprzez związek z mężczyzną mogła się zrealizować i społecznie zaistnieć. On miał więc nie tylko prawo, ale i obowiązek kierować jej życiem, żądać podporządkowania i karać za nieposłuszeństwo. Tak jak i dzieci, służbę, niewolników. Przedmiotem aktów prawnych było nie to, czy mąż ma prawo bić żonę, ale raczej to, kiedy i jak powinien to robić (np.: w Anglii bić kijem nie grubszym niż jego kciuk). Jeszcze do 1928 roku w Polsce kobieta w przysiędze małżeńskiej zobowiązywała się do posłuszeństwa mężowi.
Maltretujący mężowie używają całej serii zachowań do sprawowania kontroli nad swoimi partnerkami. Kobieta boi się, a sprawca przemocy manipuluje tym lękiem, nie licząc się z jej prawami i potrzebami. Do przemocy fizycznej może dochodzić rzadko, ale ciągłe prawdopodobieństwo jej pojawienia się powoduje przewlekłe, nieznośne napięcie i stan zagrożenia.
Sprawcy przemocy wiedzą, że nie można ofiary tylko dręczyć, nękać i zastraszać. Szczególnie na początku, kiedy jeszcze ma dość siły i ma dokąd uciec. Na początku trwania związku, przemoc domowa (zazwyczaj, choć nie zawsze) przebiega w trzech powtarzających się fazach.
Najpierw jest faza budowania napięcia. Mężczyzna staje się krytyczny, nieprzyjemny, pojawiają się wyzwiska, upokorzenia, pomniejsze epizody przemocy fizycznej. Kobieta zdaje sobie sprawę ze zmian w zachowaniu mężczyzny, boi się, jest ostrożna. Mężczyzna staje się coraz bardziej pobudzony i wściekły. Napięcie staje się trudne do wytrzymania.
Następnie dochodzi do fazy przemocy fizycznej. Zwykle towarzyszy temu skrajna agresja werbalna. Trwa do 48 godzin. Kobieta może doznać poważnych obrażeń. Zdarza się, że mężczyzna cuci kobietę, by móc ją bić dalej.
Potem następuje okres czułości (albo "skruchy", albo "miodowy"). Sprawca żałuje swojego zachowania, przeprasza, okazuje uczucie, daje prezenty. Przysięga, że już nigdy jej nie skrzywdzi. Jest czuły, delikatny, kochający. Twierdzi, że dopuścił się tej przemocy, bo nie panuje nad sobą, z powodu szaleńczej miłości, jaką darzy żonę, że nie wie, co się z nim dzieje. Gdyby odeszła -- popełni samobójstwo. To zachowanie wzmacnia w kobiecie nadzieję, że on się zmieni. Jest zachętą do pozostania w związku. Okres ten kończy się ponownym narastaniem napięcia.
Okresy czułości, intensywniejsze na początku, dają kobiecie dużo zadowolenia, powodują intensywne zaangażowanie uczuciowe. Czułość, przeprosiny, obietnice, gdy ofiara chce odejść, powodują w niej przełamanie oporu i łatwe zaprzeczenie przeszłym zdarzeniom. Skrzywdzona kobieta zaczyna wierzyć, że w tych dobrych okresach poznaje prawdziwe oblicze swojego męża i ma nadzieję, że kiedyś on się zmieni i pozostanie tak miły już na zawsze. I partner zmienia się rzeczywiście, ale najczęściej na gorsze. Przemoc zazwyczaj narasta. Okresy miłości stają się tym krótsze, im zależność ofiary jest większa. Samoocena kobiety jest coraz niższa, staje się zalękniona, przygnębiona i coraz bardziej zdana na sprawcę. W takiej sytuacji niewielkie jest prawdopodobieństwo, że odejdzie - więc okresy czułości nie są już potrzebne.
Sprawcy przemocy domowej nigdy nie biorą odpowiedzialności na siebie, zawsze winna jest partnerka, bo jest nieposłuszna, niedobrze się zachowała, zbyt mało czuła, nie dość kochająca itd. Oprócz niej różne ważne przyczyny zewnętrzne -- alkohol, narkotyki, sytuacja w pracy, nieszczęśliwe dzieciństwo, zazdrość i szaleńcza miłość itd. Strategia ofiary, by spełniać wszelkie oczekiwania sprawcy, nie daje efektu, bo wciąż pojawiają się nowe wymagania i kolejne reguły, niemożliwe do przewidzenia, nierzadko ze sobą sprzeczne.
Twierdzeniu, że sprawcy nie panują nad sobą, przeczy fakt, że dokonują takich czynów tylko wobec żony, dzieci, czasem zwierząt domowych, a nigdy wobec osób spostrzeganych jako równe lub wyższe w hierarchii. Typowy sprawca przemocy, gdy pojawiają się niezależni świadkowie, natychmiast się uspokaja. Zaprzecza temu, co miało miejsce w rzeczywistości i np. mówi, że nie wie, co się ostatnio dzieje z jego żoną - krzyczy bez powodu, zmyśla nieprawdę. Z taką sytuacją bardzo często spotykają się policjanci wezwani na pomoc. "Zatroskany" mąż mówi o problemach psychicznych niezrównoważonej żony, która (jeśli są ślady pobicia) przed chwilą okaleczyła się sama.
Zniewolenie ofiary jest osiągane poprzez przejęcie kontroli nad każdym aspektem jej życia. Na początku sprawca wymaga drobnych ustępstw, z czasem coraz większych. Stopniowo odbiera prawo do wolności, samodzielności, do wyrażenia swojego zdania, żąda podporządkowania, posłuszeństwa, za każdy sprzeciw wymierza kary, nakłada reguły dotyczące najdrobniejszych spraw. Np. w pewnej rodzinie tata i mąż zarządził zakładanie drugiej pary kapci przed wejściem do kuchni, za nie przestrzeganie tej zasady była kara. Ofiara ma "znać swoje miejsce", musi akceptować sprawcę w całości, tolerować jego występki, rozumieć zdrady i cieszyć się z każdej możliwości kontaktu z nim. Wszelkie jej pretensje za jego niedotrzymywanie umów, późne powroty, bliskie relacje z innymi kobietami budzą gniew.
Władza prześladowcy jest ograniczona, dopóki krzywdzona przez niego osoba utrzymuje jeszcze jakieś kontakty z innymi ludźmi. Sprawca izoluje ją, stara się ograniczyć kontakty z rodziną i przyjaciółmi, np. uniemożliwia odbieranie telefonów, zakazuje przyjmowania gości, zabrania podjęcia nauki, pracy czy też innej aktywności społecznej.
Izolacja od osób, które mogą udzielić pomocy materialnej, czy też emocjonalnego wsparcia, prowadzi do stopniowego wzrostu zależności ofiary. Są różne sposoby zmuszenia kobiety do pozostawania w domu. Na przykład mąż, który wraca do domu o różnych, niemożliwych do przewidzenia porach, nie zabiera ze sobą kluczy i życzy sobie, by żona zawsze czekała na jego powrót - za nieposłuszeństwo karze. Bywa, że kobieta jest zmuszana do rezygnacji z pracy -- a tym samym źródła niezależnego dochodu. Na przykład pewna pani, gdy jej dzieci były prawie dorosłe, dwukrotnie wbrew zakazowi męża podjęła pracę w swoim zawodzie. Za każdym razem mąż przestawał dawać jej jakiekolwiek pieniądze na utrzymanie rodziny i dużego domu, pokpiwając -- przecież teraz ty zarabiasz. Zdarza się także, gdy mężczyzna prowadzi swoją firmę, że żona pracuje w niej także (czasami nie mniej intensywnie), lecz nie dostaje za to żadnych pieniędzy, nie jest zarejestrowana, ani ubezpieczona.
Najdoskonalszym uzasadnieniem dla przemocy jest zazdrość. Wielkim swym uczuciem sprawca może wytłumaczyć najpodlejsze występki. Śledzenie, podsłuchiwanie, przechwytywanie listów i telefonów, nieustanne oskarżanie o niewierność, rozliczanie za każde spojrzenie, policzkowanie za rozmowę z innym mężczyzną. Na tym terytorium można kontrolować prawie wszystko: w co ona się ubiera, jak się maluje, z kim rozmawia, kiedy wychodzi i wraca, co mówi przez sen. Można nieustająco karać za przeszłe znajomości, a już na pewno za poprzedniego partnera. To wszystko z miłości.
Skutki doświadczania przemocy
W badaniach nad przemocą domową wiele lat poświęcono poszukiwaniu cech predysponujących do bycia ofiarą przemocy. W osobach skrzywdzonych upatrywano przyczyn tego, że są maltretowane. Pojawiły się wobec nich określenia "masochistyczna", "histeryczna", "hipochondryczka". Jakby zignorowano oczywisty fakt, że za przemoc odpowiedzialny jest sprawca, a cechy obserwowane u krzywdzonych kobiet są skutkiem, a nie przyczyną urazu. Okazuje się, że przemoc może złamać niemal każdego człowieka, doprowadzając do bardzo różnorodnych zaburzeń, głębokich zmian osobowości.
Sprawcy przemocy domowej zazwyczaj nie ujawniają swoich agresywnych skłonności na początku trwania związku. Potrafią być mili, czuli, zachowują się poprawnie i przyjaźnie. Zazwyczaj trudno jest kobietom przewidzieć zagrożenie.
Jest bardzo ciekawe zjawisko opisywane jako tzw. syndrom sztokholmski. Jego nazwa pochodzi od zdarzenia, jakie miało miejsce w Sztokholmie, gdy terrorysta po napadzie na bank przetrzymywał kobietę przez sześć dni jako zakładniczkę. Po przeżyciu tego koszmaru (w czasie, którego cały czas poważnie zagrożone było jej życie), po uwolnieniu, kobieta utrzymywała kontakt ze sprawcą, odwiedzała go w więzieniu. Ta paradoksalna reakcja ofiary przejawiająca się rodzajem fascynacji osobą agresora wynika prawdopodobnie z upatrywania w sprawcy nie tylko kata, ale i wybawcy, który darował życie. Niezwykłość tej reakcji powstaje z zaprzeczenia powszechnemu przekonaniu, że człowiek ucieka od źródła kar. Okazuje się, że objawy patologicznego przywiązania do osoby agresora mogą rozwinąć się po 4-5 dniach życia zakładnika. Prawdopodobieństwo wystąpienia tego procesu jest tym większe im bardziej zagrożone jest życie ofiary.
U kobiet, które doświadczyły przemocy dominuje złożony pourazowy zespół stresu, charakteryzujący się bardzo wieloma objawami.
Na skutek chronicznego zagrożenia organizm ofiary jest w stanie ciągłej mobilizacji do obrony - kobieta nadmiernie reaguje na każdy dźwięk, szelest, denerwuje się drobnymi niedogodnościami, źle sypia. Zmęczenie, ciągły niepokój powodują rozchwianie emocjonalne, płaczliwość, nerwowość, drażliwość, wybuchy złości.
Charakterystyczne też są stany depresyjne niosące ze sobą obniżenie nastroju, bierność, brak inicjatywy, wycofanie. A także problemy w koncentracji i pamięci, rozkojarzenie, trudności z podejmowaniem decyzji. Dominuje brak wiary w możliwość zmiany swojej sytuacji, rezygnacja. Charakterystyczne dla doświadczenia traumy są stany psychicznego odrętwienia, w których jakby zrywa się kontakt ze swoimi emocjami, bo są tak intensywne i trudne, że nie można ich pomieścić.
Innym objawem przeżycia traumy są tzw. wtargnięcia. To uporczywe, niepokojące, nagle pojawiającymi się wspomnienia minionych przeżyć, związane z nimi obrazy, uczucia, myśli. Kobiety maltretowane mają często wiele traumatycznych doświadczeń za sobą. Pani, nad którą mąż znęcał się ponad 30 lat, mimo wciąż nowych dramatycznych przeżyć, często mimowolnie powracała do pierwszego pobicia. Było dla niej tak szokujące, zaskakujące, potrafiła odtworzyć je w pamięci sekunda po sekundzie łącznie z towarzyszącymi mu emocjami, doznaniami zmysłowymi, bólowymi, myślami. Przeżycia powracają także w dramatycznych snach - koszmarach.
Długotrwałe doświadczenie przemocy niszczy poczucie własnej wartości. Poniżane, wyzywane kobiety nabierają przekonania, że słusznie doświadczają przemocy, bo nie zasługują na miłość albo, że to w nich tkwi przyczyna złego traktowania. Kobiety wstydzą się swoich doświadczeń i obwiniają się z ich powodu. Często rozmyślają o związku z prześladowcą, rozpamiętują, zastanawiają się, także nad zemstą.
U ofiar urazu mogą występować skłonności autodestrukcyjne - sięganie po alkohol, narkotyki, samouszkodzenia, wchodzenie w ryzykowne sytuacje, próby samobójcze. Rzadko kiedy te kobiety wyrażają gniew w sposób otwarty, gdyż wiąże się to z ryzykiem kary. Częściej skierowują złość przeciwko sobie. Około 10% maltretowanych kobiet podejmowało próby samobójcze, z tego połowa wielokrotnie.
Doświadczenie przemocy domowej powoduje też ogromne konsekwencje dla relacji z innymi ludźmi - nieufność do ludzi, zwłaszcza mężczyzn. W stosunkach społecznych nie ma miejsca na błędy, drobne rozczarowania. Potknięcia innych wywołują zerwanie relacji. Z czasem kolejni znajomi okazują się niegodni zaufania, ofiara zaczyna wycofywać się ze związków. Nawet po uwolnieniu może pozostawać w izolacji przekonana o braku zrozumienia ze strony otoczenia.
Kobiety doświadczające przemocy potrzebują pomocy i wsparcia, najpierw aby móc wyzwolić się z krzywdzącego związku z oprawcą, a potem dojść do równowagi po traumatycznych przeżyciach.
_________________________
1 Słownik etymologiczny języka polskiego...
|